Tuż przed parlamentarnymi wakacjami na polskiej scenie politycznej zawrzało. Najpierw tygodnik „Wprost” ujawnił wykłady ojca Tadeusza Rydzyka, który studentów swojej toruńskiej szkoły przekonywał, że żona prezydenta Kaczyńskiego czarownicą jest, a mąż to oszust który… dalej chyba nie godzi się cytować. Niezbyt długo jednak wywody nazywanego „toruńskim Mefistofelesem” szefa Radia Maryja utrzymały się na czołówkach serwisów informacyjnych. Ot gruchnęła jak grom z jasnego nieba nowa wiadomość. Premier wyrzuca (znowu) wicepremiera i ministra rolnictwa Andrzeja Leppera. Niby za to, że chciał wziąć łapówkę, lub jego współpracownicy wzięli, lub nikt nie wziął, ale wszyscy o braniu myśleli. Jedni wierzą w te powody, inni nie wierzą, jeszcze inni twierdzą, że premier o ojcu Rydzyku już słuchać nie chciał, a Lepper wdzięczniejszym tematem na czołówki informacyjne jest. Żeby nie było zbyt łatwo zrozumieć co się w polityce dzieje, wyrzucony wicepremier też zadbał o to, aby lud miał o czym myśleć. Bo o to najpierw wszem i wobec zapewnił, że koalicji już nie ma, następnie po naradzie z partyjną gromadą potwierdził, że Samoobrona z koalicji wychodzi, ale dwie minuty później stwierdził, że partia zostaje, on odchodzi, ale tylko do piątku. W piątek chce bowiem usłyszeć dlaczego go już premier w rządzie nie chciał i kto wziął łapówkę, kto nie wziął, kto o łapówce myślał i dlaczego to on z rządu wyleciał. I tak o to politycy sposób na chłodne póki co lato znaleźli. Temperatura podskoczyła i to solidnie. Oby tylko kochany naród ten upał wytrzymał i kolejne grupy nie rzuciły się do ucieczki w chłodniejsze strefy klimatyczne. Wszak część już tę gorączkę w telewizji ogląda, siedząc chociażby w Wielkiej Brytanii. Chłodniej tam i… normalniej.
Tomek Cieślak |