Ten serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystanie z witryny oznacza
zgodę na ich zapis lub odczyt wg ustawień przeglądarki.

X Zamknij


 

ISSN 1897-2284

 
 
 
  Spis treści
:. Aktualności
:. Kultura
:. Sport
:. Felietony
:. Nasze rozmowy
:. Kronika policyjna
Redakcja
:. Kontakt e-mail
Partnerzy:
 
Wystawa „Skin and Bones”2008-02-26  12:43:20
Kategoria: Kultura

W Galerii Kameralnej przy ul. Partyzantów 31a w Słupsku można oglądać wystawę „Skin and Bones”. Stanowi ona próbę przedstawienia modernistycznej architektury jako źródła inspiracji dla współczesnych artystów. W projekcie biorą udział twórcy z Polski, Wielkiej Brytanii i Szwajcarii, co daje możliwość konfrontacji odmiennych doświadczeń, interpretacji i wizji modernizmu. Brytyjski malarz Tim Beckenham urodził się w latach 70. w Londynie. Dzieciństwo spędził w dzielnicy szeregowych domów stawianych w epoce gospodarczego boomu epoki wiktoriańskiej. Jako student Wimbledon School of Art zaczął fascynować się architekturą późnego modernizmu.

  Posłuchaj wypowiedzi Agnieszki Rayzacher

Początkowo bohaterami jego prac na papierze były bloki mieszkalne - efekty powojennej polityki mieszkaniowej rządu Wielkiej Brytanii. Ich architektura - nielubiana przez większość Brytyjczyków, nagle okazała się uwodzić bliskimi estetyce high-tech prostotą i minimalizmem. Po fascynacji blokami Beckenham zaczął malować budynki biurowe - tworzone według zasady „skin and bones”, wyabstrahowane z miejskiego otoczenia, osadzone w szarym, neutralnym tle dostojne i oficjalne, bez śladów ludzkiej obecności. Towarzyszą im rzeźby ustawiane w latach 60. przed wejściami głównymi biurowców. Ich amorficzne kształty w zestawieniu z surowością budynków i szarym tłem podkreślają nadrealny charakter przedstawień. Najnowsze prace Beckenhama to rodzaj malarskich szkiców fantastycznych struktur, mających więcej wspólnego z rzeczywistością wirtualną lub projektami 3D, niż z realną architekturą.

Z inspiracji modernizmem powstała też seria „Bloków” warszawskiej malarki Karoliny Zdunek. Zaczerpnięty z codzienności wzór, stał się pretekstem dla czysto malarskich rozważań. Blok, będący odpowiedzią na hasło architektury społecznej, zbanalizowany i sprowadzony do zdehumanizowanej mieszkaniowej masówki, w interpretacji Karoliny odzyskał swoje pierwotne piękno. Artystka sprowadza powierzchnię elewacji do siatki rastra lub poziomych linii - struktury geometrycznych kształtów widzianych w perspektywicznym skrócie. Miejska szpetota zostaje zastąpiona formą pozbawioną śladów ingerencji i bytności człowieka.

W opozycji do tych wyidealizowanych wizerunków architektury stoją prace studenta V roku malarstwa katowickiej ASP, Szymona Kobylarza. Jego kartonowe modele przywodzą na myśl popadające w ruinę budynki przemysłowe - betonowych świadków gospodarczej prosperity regionu.

Artysta nie rekonstruuje jednak konkretnych obiektów, ale tworzy swoje własne, inspirowane sumą doświadczeń mieszkańca Śląska. Każdy z kartonowych modeli jest poddawany działaniu ognia i wody, a prowokowane „katastrofy” są rejestrowane przez kamerę video. Pozostałość po tym działaniu to kartonowe szkielety konstrukcyjne, nieco sarkastyczny komentarz do architektonicznego ideału „skin and bones”.

Tworzywem „Pokrowców” Zuzanny Janin jest biały jedwab. „Pokrowce” stanowiąc metaforę prywatnej przestrzeni, są jednocześnie odniesieniem do modernistycznego ideału oraz PRL-owskiej praktyki. Kryją również nadzieję na uchronienie anektowanych symbolicznie przestrzeni przed niknięciem czeluściach niepamięci. Tak, jak pozostałe prace z tego cyklu, prezentowany na wystawie pokrowiec „Littre” niesie za sobą prywatną historię artystki. Powstał na początku lat 90., kiedy Zuzanna Janin mieszkała w typowym ursynowskim bloku, a jej życiową przestrzeń (tak jak i przestrzeń tysięcy sąsiadów) stanowił kubik z prefabrykowanych betonowych płyt. Jedwabny pokrowiec o wymiarach typowego segmentu to próba „oswojenia” przez artystkę betonowej rzeczywistości oraz metafora zderzenia społecznych utopii z rzeczywistością.

Architektura uwikłana w ideologię i historię stanowi również źródło inspiracji dla Szwajcara Thomas Hauri. Jego niemal niewidoczne wielkoformatowe akwarele z serii „Prora” powstały po wizycie artysty na niemieckiej wyspie Rugii. Tu w latach 1936-39 naziści wybudowali ciągnący się prawie 5 km nadmorski dom wczasowy, który miał służyć jako miejsce zbiorowego i kontrolowanego wypoczynku niemieckich robotników. Budynki te nigdy nie spełniały przeznaczonych im funkcji - w czasach NRD wykorzystywane były częściowo przez wojsko, reszta kolosa powoli popadała w ruinę. Co zaskakujące, kompleks Prora został zaprojektowany przez pracującego dla nazistów architekta Clemensa Klotza, został zbudowany z betonowych prefabrykatów i mimo swojej monumentalności jest budowlą powstałą pod wpływem założeń architektury modernistycznej.

W interpretacji Thomasa Hauri kolos z wyspy Rugii to zanikające poziome pasy betonowych konstrukcji, równie nierealne i zagadkowe, jak zagmatwane były losy budynku oraz rzeczywisty zamiar jego konstruktorów.


 

  © 2005-2015 Wszelkie prawa zastrzeżone   statystyki www stat.pl