Ten serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystanie z witryny oznacza
zgodę na ich zapis lub odczyt wg ustawień przeglądarki.

X Zamknij


 

ISSN 1897-2284

 
 
 
  Spis treści
:. Aktualności
:. Kultura
:. Sport
:. Felietony
:. Nasze rozmowy
:. Kronika policyjna
Redakcja
:. Kontakt e-mail
Partnerzy:
 
A jednak mamy tarczę...2008-09-17  16:30:54
Kategoria: Felietony Anna Adamska

Rozmawiali o tym i rozmawiali, i wydawać by się mogło, że tym rozmowom nie będzie końca. W końcu ile można rozmawiać o jakiejś tam tarczy? Okazało się, że nie jest to zwykła tarcza, ale antyrakietowa i ma najnowocześniejsze superspecjalne wykrywacze pocisków i inne bajery.

Tyle, że na co nam tarcza, skoro nie nas ma chronić? Zapomniałam... tu chodzi o wyższy cel - o bezpieczeństwo na świecie (czyli bezpieczeństwo USA). W takiej sytuacji nie warto przedkładać nad nie dobra obywateli czy dobra kraju. Co z tego, że zniszczona zostanie moja ulubiona piaskownica czy drzewo w parku, pod którym zawsze siadałam, skoro Świat będzie ocalony. I moja mała tragedia wcale nią być nie powinna, powinnam pomyśleć o tych wszystkich Amerykańskich dzieciach, które zostałyby pozbawione swoich ulubionych drzew i piaskownic. To, że ja i jeszcze 90, no może 100 tysięcy słupszczan cierpi nijak się ma do kilku czy nawet kilkunastu milionów Amerykan, cierpiących z tego samego powodu.

Więc, jak zresztą zawsze, powinnam przyjąć jedyny słuszny punkt widzenia i razem z pozostałym baranami, o przepraszam rodakami popierającymi rząd, polityków i wszystko, co jeszcze da się popierać, powinnam stanąć w szeregu i zachwycać się tym jakże wspaniałym pomysłem. Jak zwykle, tradycyjnie i martyrologicznie, Polska poświęca swoje dobro dla dobra innych. Powinna dostać za to co najmniej nagrodę Nobla, stos złota i cały worek kartek z gratulacjami. Teraz zastanawia mnie tylko jedno - kiedy ci, dla których każe mi się cierpieć, wreszcie mi to wynagrodzą?

Anna Adamska


 

  © 2005-2015 Wszelkie prawa zastrzeżone   statystyki www stat.pl